Jak na 73-letniego mężczyznę Ric O'Barry ma bardzo dużo energii i zapału. I dobrze, bo dzięki temu jeździ po świecie i walczy o to, by uwolnić wszystkie delfiny z aquaparków.
Flipper
.
Na początku lat 60., gdy był młodym, beztroskim młodzieńcem, szkolił pięć delfinów do popularnego amerykańskiego serialu "Flipper" emitowanego w latach 1964-1967. Serial przyniósł mu sławę i pieniądze. W trakcie tresury świetnie poznał charakter tych zwierząt, zwyczaje i duże zdolności szybkiego uczenia się. Wtedy jeszcze nie przejmował się lub nie zdawał sobie sprawy z tego, że te inteligentne, towarzyskie i komunikatywne ssaki żyjące w dużych stadach mogą cierpieć katusze w zamkniętym akwenie. Nie przypuszczał także, że przez większość swojego życia będzie walczył o prawo tych ssaków do przebywania w naturalnym środowisku.Dopiero gdy na jego rękach zmarł Kathy, jeden z delfinów występujących w serialu, zrozumiał ogrom krzywdy, spadającej na te zwierzęta. Delfin popełniło samobójstwo - świadomie przestało oddychać, gdyż nie mógł znieść życia w niewoli. Od tego momentu dla Rica stało się jasne, że chwytanie i tresowanie delfinów ku uciesze publiczności jest złe i niemoralne.
Projekt Delfin
Z takim samym zapałem, z jakim szkolił delfiny do serialu tv, zabrał się do działań na rzecz ich ochrony. W Dniu Ziemi w 1970 roku założył "Projekt Delfin" (Dolphin Project) - międzynarodową organizację poświęconą edukowaniu i uświadamianiu społeczeństwa na temat sytuacji delfinów - ich zabijania, a także zamykania w tysiącach aquaparków rozsianych po całym świecie.
Z takim samym zapałem, z jakim szkolił delfiny do serialu tv, zabrał się do działań na rzecz ich ochrony. W Dniu Ziemi w 1970 roku założył "Projekt Delfin" (Dolphin Project) - międzynarodową organizację poświęconą edukowaniu i uświadamianiu społeczeństwa na temat sytuacji delfinów - ich zabijania, a także zamykania w tysiącach aquaparków rozsianych po całym świecie.
Od czterdziestu lat energiczny Amerykanin jeździ po całym świecie i zabiera głos na konferencjach, wykładach i otwartych panelach dotyczących ochrony praw zwierząt. Często powtarza: "Możemy uratować naszą planetę, jeśli zaczniemy kontrolować nasze pragnienia". Podkreśla, że trzymanie delfinów w aquaparkach, w których morskie ssaki są tresowane i prezentowane publiczności, jest bestialskie. Aktywista przekonuje, że trafienie do wodnego parku rozrywki jest dla delfina największym dramatem w życiu.
"Delfiny uwielbiają przestrzeń, w stres wpędza je życie w zamkniętym akwenie. Jest to wbrew ich naturze. W ciasnym pomieszczeniu nie są w stanie wykorzystać swych wrodzonych umiejętności. Wyczuwają, że są zamknięte w niewoli. Zdarza się, że uderzają głową o ścianę basenu, by popełnić samobójstwo". O'Barry tłumaczy ludziom, że uśmiech na twarzy delfina, gdy wykonuje akrobacje z piłką jest pozorny - w rzeczywistości uśmiecha się on jedynie po to, by dostać żywność, której wcześniej został pozbawiony.
Ric O'Barry jest pasjonatem przekonanym o swojej misji. Jest wytrwały i nieustępliwy. Gdziekolwiek się pojawi wzbudza zainteresowanie mediów - i to zarówno na zorganizowanych przez siebie happeningach jak i oficjalnych międzynarodowych konferencjach poświęconych ochronie zwierząt. W czasie sesji zorganizowanej przez Animal Concerns Research and Education Society (ACRES) w październiku 2011 roku na pytanie jednego z dziennikarzy o to, kto będzie odwiedzał aquaparki bez delfinów, O’Barry przekornie odparł: "Jeśli dzieci będą chciały zobaczyć w parku rozrywki żyjącą w Himalajach panterę, czy to znaczy, że musimy ją stamtąd przywieźć?". Po chwili dodał: "Świat, który ograbiany jest przez nas z dzikości i wolności, powinien mieć przynajmniej wolne, żyjące w swoim środowisku delfiny. Nie wyrządzają nam żadnej szkody i naprawdę nie potrzebują naszej ingerencji".
W trakcie innego spotkania, O’Barry wszedł na salę z przymocowanym do klatki piersiowej monitorem, na którym wyświetlał film o corocznej rzezi delfinów w Taiji:
Zatoka delfinów-delfiny z taiji
Rzeź delfinów z Taiji 2012/13
Ric O'Barry, który w 2007 roku został dyrektorem Kampanii na rzecz ratowania japońskich delfinów (Save Japan Dolphins Campaign), namówił reżysera Louie Psihoyos'a i swoich bliskich współpracowników z Projektu Delfin, by w trudnych i niebezpiecznych warunkach – w mocno strzeżonej przez rybaków przestrzeni, przy użyciu specjalnych technik filmowych – zapisać na taśmie filmowej coroczny maraton zabijania delfinów. Tak powstawał obraz "The Cove" (Zatoka), w którym ekipa przedstawiła rzeź w miejscowości Taiji.
Proces połowu delfinów jest bestialski. Każdego ranka dziesiątki kutrów rybackich wpływają do zatoki, by nagonić w sieci jak najwięcej delfinów. Gdy zgromadzi się ich wystarczająco dużo, zaczyna się ubój. Rybak wbija harpun w głowę zwierzęcia - niektóre giną od razu w wyniku szoku, inne wykrwawiają się przez kilka godzin. Po zakończonej akcji woda w zatoce przybiera kolor intensywnej czerwieni. Szacuje się, że każdego sezonu od późnej jesieni do wczesnej wiosny zabija się około 17 tysięcy tych ssaków. Wysiłki ekipy filmowej, która naświetliła ten niecny proceder, zostały dostrzeżone przez Akademię Filmową, która w 2009 roku nagrodziła twórców obrazu Oscarem.
Niestety, wstrząsający film, który poruszył miliony ludzi na całym świecie, nie wzrusza rybaków z Taiji. Odpowiadają nonszalancko: "To nasza 400-letnia tradycja, jemy mięso delfinów, jak Europejczycy jedzą wieprzowinę". O'Obarry wie jednak, że to nieprawda. Tylko znikomy procent Japończyków jada mięso delfinów, reszta spożywa mięso wielorybie.
Interes jest intratny - mięso delfinów jest sprzedawane do restauracji w całej prefekturze Wakayama i dostarczane do szkolnych stołówek, mimo że czterokrotnie przekracza normy zawartości rtęci (handlarze oszukują ludzi sprzedając im zamiast mięsa wielorybiego mięso delfinów). Lokalne władze i policja za sowite łapówki przymykają oko na ten proceder.
Ric O'Barry walczy jak może. By zwiększyć świadomość ludzi i uwrażliwić ich na problem niewoli delfinów zamykanych i tresowanych w wodnych parkach rozrywki, napisał dwie książki: "Za uśmiechem delfina" (1989) i "Uwolnić delfina" (2000).
Mimo siedemdziesiątki na karku, wciąż jest czynny. W 2010 roku razem ze swoim synem Lincolnem - również aktywistą, ale i reżyserem oraz producentem - nakręcił kilkuodcinkową serię dokumentalną "Blood Dolphins" wyświetlaną na kanale telewizyjnym Animal Planet.
Ric mieszka z żoną i córką zarówno w Danii jak i w Miami w Stanach Zjednoczonych. Jest członkiem The Explorers Club.
Od momentu rozpoczęcia działalności uratował z niewoli kilkadziesiąt delfinów: m.in. z Haiti, Kolumbii, Gwatemali, Nikaragui, Brazylii, Bahamów i Stanów Zjednoczonych. W 1991 roku w uznaniu za zasługi dla ochrony tych zwierząt otrzymał specjalną nagrodę amerykańskiego Komitetu ds. Środowiska Narodów Zjednoczonych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz